Co zwiedzić w weekend w Santander ?
Jak zawsze, po znalezieniu taniego przelotu do hiszpańskiego Santander, przyszedł czas na odpowiedzenie sobie na standardowe pytania: Co zwiedzić w Santander? Gdzie nocować? Gdzie i co lokalnego warto zjeść? Z jakiego transportu korzystać na miejscu? I ile to wszystko kosztuje? Na te pytania znajdziecie na pewno poniżej odpowiedzi.
Hiszpania kojarzy mi się z bardzo ciepłym, przyjemnym klimatem. Przed przylotem do stolicy Kantabrii uprzedzano mnie o tutejszej zmiennej, często deszczowej pogodzie. W dalszej części dowiecie się, czy słusznie 🙂
Ta relacja będzie dotyczyła samego Santander, a jego naturalną kontynuacją niech będzie artykuł na temat Bilbao. Jednak poniższy wykaz kosztów obejmuje cały wyjazd (Santander i Bilbao). Te dwa, oddalone o ok. 1,5 h drogi od siebie miasta świetnie się dopełniają i nie oceniałbym ich jako lepszego i gorszego. Oba są zdecydowanie warte odwiedzenia. Postaram się, żeby oba te wpisy nie były tylko serią suchych, nudnych informacji. Przy okazji zachęcam Was również do zapoznania się artykułem o zwiedzaniu Barcelony, który zawiera mnóstwo praktycznych wskazówek ułatwiających zaplanowanie podróży do tej części Katalonii.
Santander – ile to kosztuje?
Termin wyjazdu: 24-27.11.2017r
- Lot Warszawa-Santander-Warszawa 156 zł (duży bagaż podręczny) Wizzair
- Bus lotnisko- Santander-lotnisko 2x 2,90 € – ok. 25 zł
- Nocleg 63 € – ok. 280 zł/3 noce
- Autobus Santander-Bilbao-Santander 2x 5,95 € – ok. 50 zł (Alsa)
- Kolejka Funikular w Bilbao – 2x 0,95 €/obie strony-ok. 10 zł
Suma kosztów: ok. 520 zł (bez wyżywienia)
Absolutnie pierwszą sprawą, która interesuje mnie po wyborze terminu lotu i pobytu jest znalezienie odpowiedniego miejsca na nocleg. Zastanawiałem się, czy poświecić cały ten wyjazd na samo Santander lub Bilbao, czy też połączyć zwiedzanie tych dwóch miast. Poczytałem trochę i stwierdziłem, że w zasadzie pełne 3 dni podzielę pomiędzy te dwa miasta. Z perspektywy czasu stwierdzam, że była to dobra decyzja.
Zanim wybierzemy się na północ Hiszpanii, warto sprawdzić prognozę pogody. W trakcie mojego pobytu, ze względu na dość wilgotny klimat tego miejsca, zaopatrzyłem się w kurtkę przeciwdeszczową. Niestety przez pewien czas się przydała. Pamiętajcie o ryzyku deszczu. Nie ma nic gorszego niż wrócić z porządnym przeziębieniem do Polski. Jednak przez ok. połowę pobytu, pogoda była przyjemna. Jeśli planujecie zwiedzanie jakiegoś muzeum, np. Guggenheima czy Centro Botin, warto zaplanować ten czas na deszczową pogodę. Przygotujcie się na sporo pieszych tras, ewentualnie na pokonanie ich wypożyczonym rowerem.
Z lotniska w Santander (Seve Ballestros) regularnie co pół godziny kursuje autobus linii S4 (odjazd tuż przy wejściu do przylotów) na dworzec autobusowy Alsa (znajdujący się w okolicy dworca kolejowego RENFE i FEVE przy Calle Castilla) i w ciągu 10 minut dociera na miejsce. Nie ma innych, pośrednich przystanków. Koszt przejazdu to 2,90 €. Nie ma zniżek ani możliwości zakupu od razu biletu powrotnego. Biletu kupimy bezpośrednio u kierowcy.
Kiedy już jesteśmy gotowi do zwiedzania miasta, warto zdecydować, czy chcemy poznać go pieszo, czy np. na rowerze. Dystanse, jakie mamy tu do pokonania, zależą oczywiście od tego, co dokładnie chcemy zobaczyć. Zakładając jednak, że zaczynamy w okolicy centrum i będziemy się kierować głównie linią brzegową, przy której moim zdaniem jest najciekawiej, mamy do pokonania ok. 15 km.
Dobrym pomysłem może się okazać wypożyczenie roweru z systemu miejskiego Tus Bic. Za cały dzień korzystania z wypożyczenia roweru zapłacimy jedynie 2,08 €, na tydzień 10,43 €. Trzeba się jednak liczyć z tym, że do autoryzacji będzie potrzebna karta kredytowa lub bankomatowa z limitem minimum 150 €, który zostanie zablokowany na wypadek braku zwrotu roweru. Kiedy jednak zwrócimy go poprawnie, system zdejmie blokowana kwotę do 2 tygodni. Mimo tej drobnej niedogodności zdecydowałem się część trasy pokonać rowerem.
Trasę zwiedzania proponuję zacząć od Centro Botin, nr 19 wśród 94 atrakcji według Trip Advisora. Jedna część budynku to dwupoziomowa galeria sztuki o łącznej powierzchni 2 500 m² która eksponuje dzieła sztuki wizualnej oraz prowadzi szeroki program edukacji kulturalnej. W drugiej połowie budynku znajdują się pomieszczenia do organizowania warsztatów gotowania, zajęć muzycznych, tanecznych. Znajdziemy tu też 300-osobową salę koncertowo-festiowalową.
Zarządca budynku-Fundacja Botín, została założona w 1964 roku przez Marcelina Botína, którego arystokratyczna rodzina założyła bank Santander w 1857 roku. Ciekawostką jest fakt, że zapoczątkowała 23 lata temu program dotacji, który obecnie przyznaje co roku ośmiu artystom po 23 000 €.
Uwagę przyciąga również, mieszcząca się na dole muzeum restauracja. Choć na pierwszy rzut oka niepozorna, niech Was to nie zmyli. El Muelle, bo o niej mowa, to miejsce, w której szef kuchni posiada 2 gwiazdki Michelina. Kantabria to jedyny region w całej Hiszpanii, który pochwalić się może największą liczbą gwiazdek Michelin – jest tutaj aż 5 restauracji w sumie z 7 gwiazdkami Michelin.
Sam budynek robi już duże wrażenie. Lewitujący sześć metrów nad ziemią na smukłych białych słupach, zbiera pełne podziwu spojrzenia, szczególnie wśród turystów. W całości składa się ze stali, aluminium i szkła. Jest futurystyczny i warto wejść na najwyższy taras widokowy, żeby podziwiać stąd promenadę, szczególnie pięknie prezentująca się po zmroku. Widać stąd oprócz promenady, m.in. charakterystyczny dla stolicy Kantabrii budynek Banco Santander.
Obok budynku, w niewielkim parku, usłyszymy odgłosy zadowolonych dzieci z rodzicami, a to znak, że znajduje się tu karuzela. Warto przyjść tu wieczorem, bo podobnie jak Centro Botin, miejsce to nabiera prawdziwego klimatu, kiedy światła tworzą odpowiednią atmosferę.
Kierując się wzdłuż wybrzeża na wschód, natrafimy na pewno na ciekawą rzeźbę. Dedykowana jest dzieciom, które nurkowały w zatoce po monety rzucane przez turystów z promu na początku ubiegłego wieku. Mijając port jachtowy, na pewno trafimy na potężny gmach Palacio de Festivales, który swoją wielkością wręcz przytłacza.
Niedaleko mijamy skromny, sprawiający wrażenie zapomnianego przez wszystkich turystów budynek Muzeum Morskiego. Nie skusiłem się na zwiedzenie, ale warto wiedzieć, że na powierzchni 3000 m² pokazano eksponaty przedstawiające obiekty żeglarskie, modele statków i dokumenty dotyczące życia rybaków. Możemy tu też podziwiać imponujące akwarium.
W końcu docieramy do jednego z najciekawszych części Santander, półwyspu Magdaleny, który nieco wcześniej powita nas rozległą, ciągnąca się prawie na kilometr plażą – Playa del Magdalena, dumnie prezentująca w sezonie Błękitną flagę. Plaże z resztą są nieodzownym elementem tego miasta i robią duże wrażenie, szczególnie swoją wielkością. W zimne dni, kiedy tu i ówdzie ktoś spaceruje po plaży, trudno uwierzyć, że w lecie cała ta powierzchnia potrafi być po brzegi zapełniona spragnionymi słońca turystami i lokalsami. A jednak. Tym razem pustki.
Zanim dotrzecie do Pałacu Magdaleny, koniecznie wejdźcie na ciągnące się w stronę niewielkiego Isla de la Torre, molo.
Stąd już dosłownie przysłowiowy rzut beretem do niewielkiej, aż uroczej latarni Faro de La Cerda (nie mylcie z inną, słynną Faro Cabo Mayor). Ze względu na położenie możemy spodziewać się tu mocniejszych wiatrów, ale widok powala. Poszarpana linia brzegowa każe usiąść na jednej z wielu znajdujących się w tej okolicy ławkach albo wręcz przeciwnie- robić całe mnóstwo fajnych zdjęć. Wybór należy do Was.
Na szczycie wzniesienia znajduje się wspomniany już Pałac Magdaleny -jeden z głównych celów przybywających tu licznie turystów. Niegdyś półwysep stanowił miejsce wypoczynku króla Alfonsa XIII, dzisiaj natomiast jest dostępny dla wszystkich turystów. Pałac jest obecnie oryginalnym centrum kongresowo-konferencyjnym. Organizuje się tu różnego rodzaju spotkania , w tym śluby cywilne.
Obiekt jest poza wyjątkowymi sytuacjami dostępny dla zwiedzających o pełnych godzinach: 11:00 / 12:00 / 13:00 / 16:00 / 17:00 / 18:00 a w weekendy: 10:00 / 11:00 / 12:00 . Zwiedzać może maksymalnie 50 turystów w danej godzinie. Czas zwiedzania to 45 minut. Koszt wstępu to 3 €. Na terenie półwyspu Magdaleny znajdziemy też mini zoo. Zlokalizowane jest ono bezpośrednio przy kopii karaweli, na których Krzysztof Kolumb dotarł do Ameryki.
Samo mini zoo poza sezonem nie rozpieszcza zbyt duża ilością zwierząt. Przy odrobinie szczęścia zobaczymy tu foki, ale w ciepłych miesiącach na pewno warto tu zajrzeć. Spotkamy tu wówczas kilka różnych gatunków zwierzaków. Obszar ten jest otwarty i dostępny bezpłatnie dla każdego. Rozpościera się stąd fajna panorama na znajdujące się już niedaleko słynne plaże Santander.
Po drodze do nich mijamy kolejne, piękne skały rzeźbione siłami natury.
To ciekawe, ale nawet przy temperaturze powietrza zaledwie kilku stopniach powyżej 0, na słynnej plaży Sardinero i przybrzeżnych wodach możemy spotkać uczących się surfingu młodych sportowców. Z reszta Sama Sardinero dzieli się na dwie części. Jedna od drugiej oddziela niewielki cypel Jardines de Piquio, lekko górujący nad otaczającymi je szerokimi plażami.
Jestem pewien, że w ciepłe miesiące na plażach opala się tu setki, jeśli nie tysiące turystów. Miejsce to zachowało atmosferę Belle Epoque, z tarasami nad brzegiem morza, licznymi eleganckimi hotelami i znakomitymi restauracjami. Ta wspaniała i rozległa plaża jest popularnym nadmorskim kurortem w Santander, gdzie można się opalać, surfować, spacerować po nadmorskiej okolicy. Malownicze promenady przy plaży idealnie nadają się na nadmorskie spacery.
Kilkadziesiąt metrów od plaży zobaczymy wyróżniający się budynek kasyna.
Na horyzoncie na pewno zobaczycie już wysoką na 30 metrów wieżę latarni Faro Cabo Mayor. I kolejny raz niemałe znaczenie ma to, czy chcemy tam dotrzeć w sezonie, czy poza nim. Jeśli, podobnie jak ja, odwiedzicie to miejsce zimą, musicie liczyć się z tym, że bezpośrednio pod latarnię nie dojeżdża autobus. Z drugiej strony to już niedaleko, bo zaledwie 30 minut pieszo. Przy okazji miniemy pola golfowe klubu Santander oraz opuszczony, przepiękny dom.
Sama latarnia morska prezentuje się świetnie, szczególnie w surowym otoczeniu poszarpanego wybrzeża. Gwarantuję Wam, że zrobicie tu niejedną fotkę.
Warto dojść aż do skraju cyplu oznaczonego na Google Maps jako Mirador del Faro de Cabo Mayor. Roztacza się stąd piękna panorama na okolicę. Często wieje tu silny wiatr, ale niech Was to nie zniechęca. Wystarczy się odpowiednio przygotować do takiej pogody .
Bezpośrednio przy drodze do latarni znajduje się park linowy.
Kilka minut stąd jest Plaża Playa de Mataleñas, wysoko oceniana przez turystów, mimo dużej ilości schodów prowadzących do niej jest jednym z faworytów tego wyjazdu.
Po pokonaniu już i tak długiej trasy, możemy zdecydować, czy dalszą część pokonamy pieszo, czy autobusem. Do najbliższego przystanku mamy ok. 1,5 km. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam zwiedzać miasta nocą. Zobaczcie, jak świetnie prezentują się największe skarby Santander pod osłoną nocy.
Przedstawiam Wam Katedrę w Santander. Jest to średniowieczny, gotycki budynek, który została przebudowany po pożarze w 1941 roku. Zniszczył on wówczas znaczną część miasta. Zbudowana na imponującą skalę, katedra ma inspirujące sanktuarium. Trzy przestronne nawy są podzielone na cztery sekcje. Delikatne sklepienia z kolumnami słupowymi dodają uroku. Klasztor jest kwadratowy, ze spiczastymi arkadami. W lipcu i sierpniu katedra oferuje bezpłatne wycieczki z przewodnikiem co 30 minut. Wejście znajduje się przy ulicy Somorrostro.
Niestety nie udało mi się zwiedzić wszystkich ciekawych miejsc. Jednym z nich jest z pewnością Planetarium. Imponujący budynek znajduje się w Santander Nautic University. Eksponaty o galaktykach, układach słonecznych i konstelacjach dostarczają ciekawych informacji naukowych o wszystkim, co widać na nocnym niebie i poza nim.
Kolejnym miejscem, które następnym razem planuję zobaczyć jest imponująca biblioteka znajdujące się w tym samym budynku co Municipal Museum of Art. Wypełniona jest ponad 40 tysiącami starych woluminów. Uwielbiam takie miejsca. Od razu przypominają mi się biblioteki, którą miałem okazję podziwiać w Amsterdamie czy w Pradze. Istne dzieła sztuki.
Jeśli mamy nieco więcej czasu, nie możemy też pominąć jeszcze jednego miejsca. Około 35 kilometrów od Santander i dwa kilometry od Santillana del Mar, znajdują się słynne jaskinie Altamira z 15 000-letnimi malowidłami skalnymi z epoki kamienia. Nawet oglądając je w internecie, trudno uwierzyć, że zachowały się w tak dobrym stanie po dziś dzień. Jedna część jaskini, Sala de Pinturas, nazywana jest wręcz „Kaplicą Sykstyńską paleolitu” ze względu na jej piękno i żywe kolory, głównie czerwień, ochrę i brąz z naturalnych minerałów. Sufit komory pokryty jest obrazami zwierząt, w tym kilkoma żubrami, czerwonym dzikim koniem i dzika. Artyści epoki kamiennej wykorzystali strukturę skały i obszary cienia, aby osiągnąć efekt przestrzenny i ruch. Choć sama jaskinia Altamira nie jest dostępna dla zwiedzających, możemy podziwiać jej replikę w Muzeum Altamiry (Museo de Altamira).
Od 1985 roku jaskinia znajduje się na liście UNESCO Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości.
Muzeum Altamiry otwarte jest w miesiącach maj-październik od wtorku do soboty w godzinach 9.30-20.00. W niedzielę i święta czynne jest od 9.30 do 15.00. W pozostałe miesiące, od listopada do kwietnia muzeum można zwiedzać od wtorku do soboty, w godzinach 9.30-18.00, a w niedzielę i święta 9.30-15.00. Cena za bilet normalny to 3€, za ulgowy 1,5€.
Kolejny dzień zwiedzania poświęciłem na znajdujące się ok. 1,5 godziny od Santander, Bilbao. O tym, dlaczego warto je zwiedzić, przeczytacie już wkrótce w najnowszej relacji właśnie z Bilbao.
Zastanawiasz się na miejscem noclegowym w Santander?
Jak już wiesz korzystałem z Airbnb, a moim gospodarzem była Ana.
Tak wygląda pokój jednoosobowy i dwuosobowy. Mamy do dyspozycji dostęp do kuchni, skromne śniadanie jest wliczone w cenę. Jeśli mamy ochotę się zrelaksować, do dyspozycji możliwość korzystania z salonu 🙂 A przede wszystkim bardzo pozytywną, sympatyczną gospodynię.
Czy ten artykuł był dla Ciebie wartościowy? Będę wdzięczny za komentarze poniżej. Jeśli potrzebujesz dodatkowych informacji albo masz propozycje/sugestie dotyczące tej relacji, chętnie je poznam. Dzięki Tobie wartość kolejnych artykułów może być jeszcze lepsza.
Zapraszam Cię również do zapisania się do Newslettera. Gwarantuję tylko wartościowe treści, żadnego spamu.
Tez kiedyś miałam podobny dylemat, które miasto wybrać i stanęło na Bilbao, ale czytając ciebie i oglądając zdjęcia myślę, że sporo straciłam. Santander to mój bank i chyba niezbyt dobrze mi się wtedy kojarzył. Ale następnym razem na pewno tam pojadę.
Powie Ci szczerze, że w całym mieście aż jest czerwono od wszechobecnego logo banku. Nic dziwnego, siedziba, mnóstwo oddziałów, sponsoring wszelkich imprez w okolicy. Nie uwolnisz się od tego 😉
Zachęciłeś mnie do zwiedzenia tego miasta! Nie sądziłam nawet, że jest takie piękne!!
Wow! Jakie cudne to miejsce! 🙂 Jestem zachwycona! I piękne zdjęcia 🙂
Świetnie, że podajesz zestawienie cen. Bo jednak Hiszpania kojarzy się przede wszystkim z dość wysokimi cenami. Samo miasto robi wrażenie. Te klify – bajka!
Ciekawi mnie jeszcze letnia odsłona Santander. Chętnie wypróbowałbym tutejsze plaże 🙂
Przepięknie! Można się zakochać od pierwszego wejrzenia! 🙂
Wow, niektóre ujęcie jak namalowane. Aż nie mogę się nadziwić, że w Hiszpanii jeszcze nigdy nie byłam. Trzeba się wybrać..
Aż chce się pojechać do Santander! Dobrze się składa, bo ostatnio ciągle widzimy jakieś promocje. Chyba czas zakupić bilet 🙂
Trafiłam dzisiaj na Twój wpis o Santander i Bilbao i zaciekawiło mnie, jak wyglądają te miasta z Twojej perspektywy. Byłam tam w lipcu tego roku i trochę się uśmiecham, bo w Santander szliśmy prawie tymi samymi ścieżkami, robiliśmy podobne zdjęcia i zachwycaliśmy się podobnymi krajobrazami 🙂 Zresztą chyba jak tysiące innych turystów 🙂 Również jechaliśmy ALSĄ z Santander do Bilbao, z tym wyjątkiem, że my nocowaliśmy w Bilbao i następnego dnia jechaliśmy dalej przez Irun do Francji. Miło czytając wspomnienia kogoś innego wrócić do tamtych miejsc, które podobnie jak Ty również polecam.. Twoje zdjęcia robią wrażenie, opis zapewne dla szukających… Czytaj więcej »
Cześć! Przede wszystkim świetny artykuł, na pewno przyda się przy zwiedzaniu Santander 🙂 Mam jedno pytanie… wiem, że artykuł ma kilka lat, więc mogło coś się zmienić, ale pamiętasz może gdzie mniej więcej znajdował się ten piękny, opuszczony dom z Twojego zdjęcia? (gdzieś przy wspomnianym polu golfowym czy przy latarni morskiej?)
Z góry dziękuję Ci za odpowiedź!!
Pozdrawiam,
Paulina
Dziękuję za miłe słowa 😊 Pamiętam dobrze ten dom. On znajduje się tuż przy drodze prowadzącej do latrni morskiej, zaraz za polami golfowymi. Sam jestem ciekaw czy nadal tak fajnie wygląda, czy coś się zmieniło 😊
Nie ma za co! Jak tam dotrę, na pewno dam znać jak to obecnie wygląda 🙂
[…] :). Dostępne jest również tanie piwo. Równie dobre jedzenie jadłem w Hiszpanii jeszcze w Santander, o którym miałem już przyjemność opowiadać Wam na […]
[…] Znajdź praktyczne wskazówki pomocne w planowaniu podróżny w Relacji z Santander. […]
To miejsce posiada niesamowitą i bardzo interesująca architekturę. Wspaniała podróż.
Świetne miejsce – ciepłe, turystycznie ciekawe. Kulturowo Hiszpania ma dużo do zaoferowania, szczególnie turystom wschodniej Europy, gdzie tradycje i styl bycia się znacznie różnią. Santander przypomina trochę Karaiby. Podobny klimat.