Termin 29.04- 06.05.2013 r
Koszty:
- Lot Berlin- Marrakesz- Berlin (EasyJet) 480 zł/os
- Pociąg Marrakesh- Fez- Marrakesh ok 120 zł/os
- Hotel B&B Hotel Berlin Airport 100 zł/os
- Nocleg Marrakesh Riad Jenaï L’Authentique 2 noce 109 zł/os
- Nocleg Fez Riad Dar Attajalli 2 noce 152 zł/os
- Nocleg Agadir Hotel Tildi Hotel & Spa 2 noce 178 zł/os
- Nocleg Marrakesh Hostel 23 zł/os
- Wejście do ogrodu Jardin Majorelle ok. 18 zł/os
Wypad na tydzień do Maroka początkowo był brany pod uwagę w opcji z biurem podróży. Jednak szybkie przeliczenie pokazało, że planując podróż bez biura, zaoszczędzimy co najmniej 1 tys. zł a poza tym będziemy sami decydować kiedy i gdzie chcemy się przemieszczać. Jak zwykle miało to dobre i złe strony.
Do czasu tego wyjazdu nie planowałem samodzielnych wyjazdów do Afryki, bo Egipt czy Tunezję odwiedzałem wcześniej, z biurami podroży. Byłem więc ciekawy, jak to wyjdzie. Podróżowałem z dwiema dziewczynami, więc poczucie odpowiedzialności było jeszcze większe.
Lot odbył się Easy Jet’em sprawnie i kiedy wysiadaliśmy z samolotu, standardowe uderzenie gorąca dało wyraźny sygnał, że jesteśmy już na miejscu. Od razu rzuca się w oczy to, że dworce i lotniska Marokańczycy budują faktycznie spore, choć jak się okazało później w Fezie, nie każdy tak wyglądał.
Do głównego placu Jemaa El Fna dojechaliśmy autobusem. Nasz Riad (tamtejszy rodzaj hostelu, zazwyczaj z wewnętrznym dziedzińcem) Jenai okazał się tak bardzo zaszyty w zawiłych uliczkach Medyny (starego miasta), że nawet GPS zaczął wariować.
Po drodze dziesiątki czy wręcz setki odnóg uliczek, istna siatka pajęcza na turystów.
Gdzie nocować w Marrakeszu?
Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że Riad Jenaï L’Authentiquejest fantastyczny, dość luksusowy, mieliśmy wrażenie, że jesteśmy z pałacu. Sami zobaczcie.
Kolejny dzień po śniadaniu spędziliśmy na poznawaniu ciekawych miejsc w Marrakeszu, głównie samej Medyny oraz niezwykłego placu Jemaa El Fna. To miejsce jest pełne życia. Setki sprzedawców pysznych, świeżo wyciskanych soków z pomarańczy, zaklinaczy węży, straganowych restauratorów i sprzedawców rękodzieła czy wielokolorowych pamiątek, artystów pokazujących różnego rodzaju talenty, czy zwierzęta.
Nie sposób też nie odwiedzić pięknego ogrodu Jardin Majorelle, który każdemu serdecznie polecam. Znajduje się przy ulicy Yves Saint Laurenta, znanego kreatora mody i współwłaściciela tego miejsca. To tutaj, po jego śmierci, rozrzucono jego prochy. Choć nie mieszkał tu na stałe, często przyjeżdżał tu ze swoim partnerem życiowym. Zwiedzając ogród, nie warto się spieszyć, tu na prawdę można poczuć niezwykły jak na Marrakesz, spokój. Zieleń ogrodu łączy się tu z pięknymi niebieskimi fasadami nielicznych budynków i innymi kolorami donic. Setki, czy tysiące gatunków roślin, od kaktusów po wysokie bambusy, na których co bardziej oryginalni turyści pozostawili po sobie niechlubną pamiątkę.
Nie mogliśmy sobie odmówić również spróbowania smacznego dania tagine, na które czeka się zazwyczaj dosyć długo (ok. 40 minut), ale warto. Koniecznie musicie również spróbować herbaty zaparzanej z dużą ilością świeżej mięty.
Kiedy jesteś w Marrakeszu i umawiasz się na konkretną godzinę z „lokalsami” np. obsługą Riadu na zawiezienie Cię na dworzec nigdy nie przypuszczaj, że wywiążą się z tej obietnicy. Ich „Yes my friend” oznacza nie mnie ni więcej tylko „Jak wstanę, to pojedziemy, a jak nie, to tez pojedziemy, tylko później” Widok samochodu, którym mieliśmy dojechać do dworca, też był dość zabawny, bo zaparkowany był mniej więcej w środku sporego parkingu, zastawiony z każdej strony co najmniej kilkoma samochodami.
Dlatego w Marrakeszu zazwyczaj na płaskiej powierzchni nie zaciąga się ręcznego. Przy pomocy „obsługi” parkingu przepychali tak samochodu, aby wydobyć nasz środek transportu. Oczywiście na pociąg do Fezu zdążyliśmy w ostatniej chwili. Podróż trwała ok. 7 godzin (ok. 600 km) i była przyjemna (klimatyzowany pociąg z przedziałami).
W Fezie trochę nas wystraszył tamtejszy dworzec autobusowy. Atmosfera jak z horroru, złapaliśmy taksówkę i dojechaliśmy do Medyny Fezu i tu, również po długich poszukiwaniach, znaleźliśmy ostatecznie riad (nie był w żaden sposób oznaczony, drzwi wejściowe wyglądały jak zwykły dom).
Gdzie nocować w Fezie?
Właścicielem fezu Dar Attajalli okazał się Holender, który kupił jakiś czas temu to miejsce, z zewnątrz ulicy zupełnie niepozorne, a w środku pięknie urządzone. Z dachu budynku rozpościerał się fajny widok, miejsce to przypadło nam bardzo do gustu, więc spędziliśmy tam też trochę czasu na zasłużonym odpoczynku, tutaj też jedliśmy śniadanie kolejnego dnia.
Jednym z najfajniejszych wspomnień z tego klimatycznego riadu były śniadania i kolacje, które jedliśmy na dachu budynku. Widać stąd jak ogromnym i gęsto zabudowanym miastem jest Fez.
Oczywiście Fez zwiedziliśmy głównie przemieszczając się po zaułkach i uliczkach Medyny, która jest równie piękna i ciekawa co ta w Marrakeszu.
Warto pochodzić wąskimi uliczkami miasta, chociaż warto mieć na uwadze, że można się szybko zgubić. W razie czego przyda się aplikacja z mapami offline i dobry GPS w telefonie. Jednym z punktów charakterystycznym dla Fezu jest Brama do Mediny.
W okolicy można smacznie zjeść w rozsądnych cenach.
Nie wiem jak dużą wagę przywiązujecie do architektury miejsc, które odwiedzacie, ale zapewniam Was, że tutejsza jest wyjątkowa. Widać już na niej zdecydowanie ząb czasu i brak odrestaurowywania części z nich. Na szczęście coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego jak ważne jest przyciąganie turystów, a na pewno dbanie o swoje dziedzictwo jest tym co przyciąga.
Celem nr 1 dla mnie w Fezie było zobaczyć Garbarnie Chouarasa. Jest to miejsce, które od niemal czasów średniowiecza się nie zmieniło. Z dachu garbarni widać kamienne kadzie, w których farbuje się skóry. Wchodzący turyści dostają liście mięty by nie czuć nieprzyjemnego zapachu skór maczanych w moczu zwierzęcym.
Jest to jedno z tych miejsc, które zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie. Nigdy do tej pory nie widziałem niczego podobnego.
Powrót do Marrakeszu okazał się transportem z przygodami. Pociąg został zatrzymany w trasie przez strajkującą ludność w jednej z mniejszych miejscowości. Staliśmy tam jakieś 2-3 godziny, co doprowadziła do spóźnienia się na kolejny pociąg do Essawiry, w której mieliśmy już zarezerwowany nocleg. Musieliśmy więc przenocować w na naprędce znalezionym najtańszych chyba na świecie hostelu, w którym parter był przeznaczony dla mężczyzn a piętro dla kobiet.
Następnego dnia pojechaliśmy do Agadiru, który bardzo różni się od tych miast Maroka, w których do tej pory byliśmy.
Gdzie nocować w Agadirze?
Agadir bardzo różni się od odwiedzonych przez nas Marrkakeszu czy Fezu. Tu królują duże hotele, ale możemy potraktować je jak ciekawa alternatywę dla klimatycznych skądinąd riadów. Większość hoteli dysponuje basenem, choć te zlokalizowane blisko linii brzegowej i tak kusi możliwością plażowania bezpośrednio przy oceanie. Polecam Wam hotel Hotel Tildi Hotel & Spa. Wysoko oceniany, dobrze zlokalizowany.
Jest to typowy kurort, w którym plaża, opalanie i fantastyczny relaks mogą spowodować, że zapomnimy o ograniczaniu czasu na słońcu. Tak też było w naszym wypadku, co spowodowało trochę bólu spalonej skóry. Jak to w Maroku bywa, na pytanie w hotelu, jak daleko do plaży, uzyskacie informację o odległości, która z czystym sumieniem polecam przemnożyć co najmniej x 2. Widać też było, że początek maja to jednak jeszcze niepełny sezon, więc sporo hoteli było dosyć pustych, co nam wcale nie przeszkadzało. Wróciliśmy przez Marrakesz do Berlina, tam przenocowaliśmy w hotelu i następnego dnia wróciliśmy do Polski.
Czy ten artykuł był dla Ciebie wartościowy? Będę wdzięczny za komentarze poniżej. Jeśli potrzebujesz dodatkowych informacji albo masz propozycje/sugestie dotyczące tej relacji, chętnie je poznam. Dzięki Tobie wartość kolejnych artykułów może być jeszcze lepsza.
Chcesz być na bieżąco z kolejnymi relacjami z wyjazdów i poradami? Zapraszam na profil Instagram.
Zapraszam Cię również do zapisania się do Newslettera. Gwarantuję tylko wartościowe treści, żadnego spamu.
Bardzo przyjemny dla oka wpis. Czuliście się tam bezpiecznie? Maroko wygląda niesamowicie, aż naszła mnie ochota na jego odwiedziny. Pewnego dnia i tutaj moja noga postanie 🙂
Maroko odbieram jako dość bezpieczne miejsce. Rekomenduje jednak dobrego gps’a, żeby się nie zgubić w zakamarkach medyn, zarówno tej w Marrakeszu jak i Fezie. Co do samej podroży do Maroka – coraz więcej można znaleźć tanich lotów. Nie tak jak my, kombinowane przez Berlin, a bezpośrednie 🙂 Warto 🙂
O łatwości zgubienia się w uliczkach mediny słyszałam dawno. Dobrze, że mamy coś takiego jak GPS. ?
Dobry GPS ? Jaki polecasz
My w Marrakeszu korzystaliśmy z aplikacji MAPS.ME – działają w trybie offline.
A sadzisz ze spanie pod namiotem wchodzi w grę? czy byloby to już wariactwo?
W Maroku nocleg można znaleźć w bardzo dobrych cenach. Szczególnie polecam Riady. Mają niezwykłą atmosferę, której trzeba po prostu doświadczyć. Ich budowa sprzyja przyjemnemu odpoczynkowi we względnie przyjemnych, niższych niż na zewnątrz temperaturach. Jestem pewien, że namiot też mógbły być ciekawą alternatywą 🙂
Stereotypowo brakuje mi odwagi, aby tam pojechać. Jak juz wyczerpię listę miejsc do zobaczenia, to sie tam skieruje:)
Cudowne miejsce, mam nadzieję, że uda mi się kiedyś tam dotrzeć. Chętnie zobaczyłabym ten ogród, o którym piszesz, wygląda na bardzo kolorowe miejsce. Ile poświęciliście czasu na jego zwiedzanie?
Ogród jest na prawdę zjawiskowy. Poświęciliśmy jakieś 2 godziny na jego zwiedzanie. Warto 🙂
Zachęciłaś mnie do tej podróży 🙂 Może kiedyś się uda 🙂
Super zdjęcia! 🙂 też mi się marzy! 🙂
Zupełnie perfekcyjny wybór na majówkę. Coś jednak czuję, że byłby duży niedosyt po tygodniu.
Mega klimat! Jemaa El Fna kusi mnie najbardziej. Tylko, czemu mam tam teraz tak daleko?
Znając Ciebie, jeszcze i do Maroka zawitasz pewnego dnia 🙂
Rozochociłeś mnie! Aż łezka mi się zakręciła, bo o Maroko marzę odkąd poczułam jego przedsmak w Andaluzji, szczególnie w uliczkach Granady i w Sevilli w pałacu i ogrodach Real Alcazar. Chcę znów spróbować tych wszystkich arabskich słodkości, poczynając od bahlavy! Nie mogę się też doczekać impresji związanych z eksplozją kolorów i wzorów! Mam fioła na punkcie lokalnego wzornictwa i poszukuję ich wszędzie, gdzie tylko jestem! Nawet sobie ostatnio kupiłam kolorowankę, które tak teraz robią furorę „Kolorowanka etniczna, wzory z całego świata”. Śmiałam się wcześniej, że to strata czasu i dziecinna zabawa dla dorosłych, ale jak natknełam się na etniczne wzory… Czytaj więcej »
Kolorów i wzorów w Maroku z pewnością nie brakuje. Na lokalnych targach, ciągnących się w nieskończoności uliczkami nie widziałem chyba nigdzie tak dużej różnorodności towarów. A na kolorowanki dla dorosłych też chyba zachoruję, bo bardzo spodobał mi ten pomysł 🙂
Garbarnie niesamowite!!! Z resztą wszystko pozostałe też. Ja też nigdy nie byłam za podróżami z biurem, nawet jeśli czasem trzeba liczyć się z niedogodnościami.
Z jednej strony garbarnie są niesamowite, z drugiej strony widziałem tam pracowników z okropnymi bąblami i ranami na skórze, co pokazuje dwie strony medalu. Oglądanie tego wszystkiego z wygodngo balkony wywołało we mnie mieszane uczucia.
Zatęskniło mi się za krajami Ummy i śpiewem muezzina rano i wieczorem! Chyba muszę wykorzystać to, że wkrótce będziemy mieć bezpośrednie loty z Krakowa do Maroka! 🙂
To na pewno spora wygoda. Kiedy pomyśle o naszym locie z Berlina, do którego jechaliśmy z Warszawy Polskim Busem, też cieszę się na myśl o dogodnym połączeniu z Polski 🙂 Ty Marcin za to zaraziłeś mnie zjawiskowym Azerbejdżanem. Jestem zachwycony ich architekturą!
Do Maroka z kolei chciałabym się wybrać przede wszystkim, żeby poznać tutejszą kuchnię. Te przyprawy używane tak powszechnie w tym kraju kuszą równie mocno, jak bezdroża okolic Marakeshu!
Do Maroka z kolei chciałabym się wybrać przede wszystkim, żeby poznać tutejszą kuchnię. Te przyprawy używane tak powszechnie w tym kraju kuszą równie mocno, jak bezdroża okolic Marakeshu!
Witaj @natalialitwinionek:disqus 🙂 Gratuję wygranej w konkursie 🙂 Proszę Cię o kontakt na adres kontakt@zyciewpodrozy.pl z podaniem Twoich danych do wysyłki nagrody w postaci przewodnika po Maroku. Miłej lektury i co ważniejsze okazji do wykorzystania informacji w niej zawartej przy zwiedzaniu Maroka:)
Maroko jest bardzo spoko, chociaż bieda czasem kole w oko. To następnym razem na Saharę, prawda? Wszystkiego na raz nie da się zobaczyć. (-:,
Muszę się tam kiedyś wybrać, choć ile ludzi tyle opinii o tym kraju.
Ogrody Jardin Majorelle przepiękne, ten niebieski kolor robi cały efekt 🙂
Szkoda, że nie udało się Wam dotrzeć do As Sawiry, o wiele ładniej i ciekawiej tam, niż w Agadirze. Sam Agadir wydał mi się najmniej ciekawym miejscem w Maroku.
Świetne zdjęcia, szczególną moją uwagę przykuły zdjęcia ogrodu Jardin Majorelle. Marzy mi się Maroko.
Szybka wizyta 🙂 Starczyło czasu, żeby na spokojnie zobaczyć to co mieliście w planach? Pytam bo też chcę pojechać i nie wiem ile dni to minimum.
A jak myślisz, dałoby radę przemieszczać się po Maroku samochodem, czy ruch jest szalony?
Co do ruchu samochodowego, nie zdecydowałbym się na wypożyczenie auta. Ruch jest dosyć chaotyczny, za to połączenia pociągiem w zupełności nam wystarczyły. Gdybym jechał ponownie, spędziłbym zdecydowanie więcej czasu. Żałuję, że nie udało nam się z Assawirą.
Ja też odradzałabym samochód. 😉 Do pociągów dodam jeszcze autobusy CTM – trochę drogie, ale standard prawie europejski. 😀 No i oczywiście polecam autostop, co dziwne jeździliśmy w 3 osoby z plecakami a nigdy nie było problemów.
Odwiedze w tym roku Maroko, albo zgine! Te slowa mogly rownie dobrze pasc z ust Juliusza Cezara, albo Paolo Coelho, ale tak naprawde to mam ogromna chec poczucia tego klimatu. Czy da sie wrocic nie przywozac workow przypraw? Bo ja sobie wyobrazam, ze wydalabym wszystkie oszczednosci na przyprawy wlasnie, stylowy dywan, jakies piekne ceramiczne talerze i gliniane wazony… Moze glupie stereotypy, ale w sumie tak wyobrazam sobie te wszystkie glosne targi i placyki. Piekna podroz… Tylko czemu taka skomplikowana? (Lublin-Berlin-Maroko)
Na targach znajdziesz mnóstwo potencjalnych zakupów. O to się nie martw 🙂 Podróż skomplikowana przez Berlin, bo tak było taniej 😉
Uwielbiam wracać do Maroka, zwłaszcza gdy teraz rzucili tyle tanich połączeń – mi w tamtym roku udało się kupić bilety w obie str za 172zł. 😀 Jeśli będziesz miał okazję odwiedzić tej kraj jeszcze raz, polecam Saharę! Byłam dwa razy i jednak lepiej wspominam organizowanie całej trasy dojazdowej na własną rękę – zajęło to 3x więcej czasu, ale jednak komercja która z roku na rok coraz bardziej wjeżdża do Maroka, dla mnie trochę zatraca autentyczność. 🙂
Mieliśmy podobną przygodę w Marrakeszu z poszukiwaniem zarezerwowanego noclegu 😀 nasz riad tak bardzo ukryty był w zawiłych uliczkach, że długo kręciliśmy się w kółko próbując znaleźć do niego drogę. Chyba sporo z nich jest w takich miejscach, choć to może dodawać im uroku. 😉
kusisz! zresztą i tak muszę tam pojechać, chociażby po to, żeby iść na Dżabal Tubkal – pobić granicę 4000 m.n.p.m (nie chcę tego robić w Alpach). a poza tym uwielbiam pustynie! <3
piekne zdjecia 😊 szczegolnie te z garbarni. od razu zaczelam planowac w glowie wyjazd do Maroko 😊