Kiedy zaczynałem tworzyć dla Was serię „Miejsca z duszą”, nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego, jak bardzo duże zainteresowanie wzbudzi każde kolejne miejsce, które pokażę Wam na blogu. To bardzo cieszy, bo największą nagrodą dla każdego blogera jest korzystanie z jego poleceń. Tym razem chciałem Was zaprosić do uroczej chatki w Beskidzie Małym, którą postanowiliśmy z przyjaciółmi odwiedzić w maju. Te kilka dni w tym regionie, w towarzystwie dobrej pogody, upewniało nas po raz kolejny, że Polska jest piękna i chcemy jeszcze więcej czasu przeznaczać na jej eksplorowanie.
Dom w Sułkowicach jest popularnym wyborem w serwisie rezerwacyjnym Na odludziu. Sami przekonajcie się w poniższej relacji, dlaczego tak jest. Na stronie Na Odludziu możecie znaleźć dużo ofert klimatycznych miejsc noclegowych, które spełnią Wasze oczekiwania. Sam proces wyszukania i rezerwacji jest prosty i intuicyjny, a opisy i zdjęcia zachęcają do spędzenia tam czasu tak jak lubicie. Przekonacie się, że wspomniane oferty, to coś więcej niż zwykły nocleg. Cały wachlarz możliwości znajdziecie właśnie Na Odludziu. My postawiliśmy na Dom w Sułkowicach.


W niewielkiej miejscowości, zaledwie krok od Andrychowa, w przyjemnej, zielonej okolicy znajduje się wspomniany drewniany dom o powierzchni 85 m2, który na początku swojej historii był miejscem zamieszkania właścicieli. Stworzyli tuprzestrzeń sprzyjającą odpoczynkowi i zadbali o stylowe dodatki. Zaraz po przyjeździe naszej piątki z Lublina, spotkaliśmy się z nimi. Mieszkają niedaleko. Pani Beata i Pan Piotr przekazali nam sporo praktycznych informacji, nie tylko związanych z samym domem i jego historią, ale również dotyczących okolicy, tego co warto zwiedzić w trakcie naszego pobytu. Starałem się wszystko dobrze zapamiętać. Okazuje się, że opcji zwiedzania jest całkiem sporo.
Nasz plan był prosty. Postanowiliśmy nigdzie nie pędzić i postawić na odpoczynek, przeplatając go również zwiedzaniem. Zabraliśmy ze sobą kilka planszówek, choć w samej chacie jest do dyspozycji sporo gier (i zabawek, co zapewne zainteresuje rodziców, również dobrze wyposażony kącik dla dzieci w salonie).


Zrobiliśmy spore zakupy, żeby móc być niezależni w kuchni. Zresztą przyjechaliśmy tu w czasie, kiedy jeszcze nie były otwarte lokale gastronomiczne. W kuchni i jadalni domu w Sułkowicach możecie korzystać z płyty indukcyjnej, piekarnika, lodówki czy zmywarki, więc tego, bez czego trudno wyobrazić sobie kilkudniowy pobyt. Na tym samym poziomie znajduje się łazienka z toaletą.


Naszym ulubionym miejscem, w którym spędzaliśmy dużą część wieczorów był przeszklony salon z widokiem na ogród. To właśnie tutaj przesiadywaliśmy do późna i graliśmy w nasze ulubione gry. Choć w kuchni dostępny jest duży telewizor, nie włączaliśmy go zbyt często. Nie czuliśmy takiej potrzeby. Przyjemnie jest odpocząć w ciszy.
Pierwsze piętro to przestrzeń zarezerwowana na dwie sypialnie. Obie dają możliwość odpoczynku po aktywnym dniu, mieszczą w sumie do 6 osób. Jeden z pokoi ma również klimatyzację, więc nie musicie się martwić o to, że np. latem na górze będzie zbyt gorąco.
W ładne, słoneczne dni najlepiej spędzać czas na świeżym powietrzu. To, co bardzo zwróciło moją uwagę, to poranny śpiew ptaków, które dobrze słychać od razu po wyjściu do ogrodu. Dom ma dwa wejścia, jedno przy salonie, drugie od frontu, zaledwie krok od miejsca parkingowego (automatycznie otwierana brama była dla nas dużą wygodą w trakcie częstych wyjazdów). W ogrodzie kilka ławek, tuż przy salonie. Nieco dalej stół z ławami i możliwość rozłożenia nad nim dużego parasola. W trakcie pobytu korzystaliśmy z murowanego grilla, który dobrze się sprawdził, a właściciel zapowiedział, że już wkrótce zamieni go na jeszcze lepszy model. Obecny i tak spełnił w zupełności nasze oczekiwania 🙂
W chłodniejsze dni lub wieczorami może was skusić umiejscowiona na tyłach chaty, sauna fińska. Da przyjemny komfort i możliwość rozgrzania się, kiedy tylko będziecie mieli na to ochotę. Korzystanie z sauny jest wliczone w cenę pobytu. Obok sauny, pod zadaszeniem do dyspozycji Gości są rowery.
Dla naszej wygody zdecydowaliśmy się zwiedzać głównie samochodem, ale dobrze wiedzieć, że Beskid Mały i jego okolice to prawdziwy raj dla miłośników aktywności sportowych. Zimą jazda na nartach, a przez cały rok, popularne jest korzystanie z tras dla rowerów MTB, których jest sporo w okolicy. Syn właścicieli poleca również skatepark w Andrychowie, gdzie sam często trenuje. Do tematu domu w Sułkowicach jeszcze wrócimy. Pora na zwiedzanie.
Okolice Sułkowic to przyjemne połączenie dzikiej natury, a spore różnice wzniesień powodują, że nawet obserwowanie trasy z okna samochodu jest już czystą przyjemnością. Drugiego dnia pobytu, korzystając z super pogody, wybraliśmy się najpierw nad trzy zbiorniki wodne, oddzielone od siebie dwiema zaporami. Pierwszy z nich to Jezioro Czanieckie. Warto zatrzymać się tu przy Zaporze Porąbka. Jej wielkość robi duże wrażenie. Nic dziwnego, jest to zapora wodna typu ciężkiego, a została zbudowana na podłożu skalnym. Jej wysokość wynosi 37,3 m, a długość 260 m.
To właśnie ona spiętrza wody rzeki Soły. W okresie międzywojennym, kiedy powstawała, uznawano ją za szczyt zaawansowania technologicznego. Nad projektem zapory pracował późniejszy prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Gabriel Narutowicz. Zbudowano ją, aby zapobiegać powodziom w dolinie Soły. Z czasem zbudowano tu również elektrownię wodną.
Zanim dotrzemy do najwyższego punktu widokowego w okolicy, zatrzymujemy się jeszcze w bardzo fajnym miejscu, żeby podziwiać z dołu Górę Żar. Koniecznie zatrzymajcie się w TYM MIEJSCU i zejdźcie schodkami na kamienistą plażę.
Teraz podjeżdżamy pod dolną stację kolejki szynowej, prowadzącą prosto na wspomnianą górę. Nie zdziwcie się, jeśli wśród pasażerów kolejki, sporą jej część stanowić będą rowerzyści wyczynowi MTB. Miłośnicy downhillu są częstymi gośćmi na Górze Żar.
Przy górnej stacji kolei zaczynają się trzy trasy zjazdowe: łatwa Easy – Line o długości 3,8 km, szeroka Air Line licząca sobie 2,3 km oraz coś dla prawdziwych wyjadaczy: trasa downhill, czyli 2 km prawdziwie technicznej jazdy. Jeśli nie zdecydujecie się skorzystać z kolejki szynowej, która trasę pokonuje w niecałe 6 minut, macie do dyspozycji 3 trasy piesze. Kiedy znajdziecie się już na szczycie, warto dobrze się rozejrzeć po całej okolicy. Panorama jest naprawdę piękna. Na górze czekają na was również punkty gastronomiczne. My skusiliśmy się na zjazd wagonikiem szynowym. Polecam tę atrakcję nie tylko dla dzieci 😉
Po przyjemnie spędzonym czasie na szczycie kierujemy się w stronę Żywca. Po drodze zatrzymujemy się przy kolejnej super miejscówce. To Wilczy Jar. Miejsce z widokiem na ciekawy most.
Kiedy docieramy już do Żywca, przekonujemy się, że to bardzo urocza miejscowość. Szczególnie jej rynek główny, otoczony przez ładne kamienice. Zanim tu jednak dotarliśmy, zatrzymaliśmy się przy Muzeum Browaru Żywiec. Chcieliśmy je zwiedzić nie tylko ze względu na pasję Wojtka, największego miłośnika dobrych piw. Sami też byliśmy ciekawi historii tego miejsca, kojarzącego się od razu z tym rodzajem trunku. Dowiedzieliśmy się bardzo wielu ciekawych rzeczy. Czas zwiedzania to ok. 40 minut. Bilet wstępu kosztuje 25 zł.
Mnie najbardziej ciągnęło do Parku Zamkowego w Żywcu. Widziałem wcześniej zdjęcia w internecie i byłem pewien, że również spodoba nam się na żywo. I tak właśnie było. Po zjedzeniu obiadu na wynos, zakupionego na Rynku, wybraliśmy się właśnie tutaj, żeby odpocząć chwilę w cieniu. Park jest przepiękny. Nic dziwnego, że przychodzi tu wielu mieszkańców, niektórzy wybierają się tu z dziećmi, inni czytają książki na ławkach. Tuż po II wojnie światowej park stał się ulubionym miejscem spacerów mieszkańców, a ostatnia rewitalizacja przywróciła mu wiele z utraconego niegdyś uroku.
Wchodząc do Parku od strony Rynku, ulicy Zamkowej, zwróćcie uwagę, że na dwóch arach terenu wokół pałacu zgromadzono 23 miniatury budowli wybudowanych przez właścicieli Żywca (obiektów sakralnych, dworów, leśniczówek). Chociaż obecnie teren jest wyłączony z użytkowania, dużą część miniatur całkiem dobrze widać ze ścieżki. Do zwiedzenia historycznego parku tematycznego zaprasza postać księżnej Alicji Habsburg (rzeźba z brązu) siedząca na kamiennej ławeczce.
Koniecznie podejdziecie do Domku Chińskiego. Chłońcie atmosferę tego miejsca, podziwiajcie piękne kaczki mandarynki, które dumnie pływają po tutejszych, licznych kanałach wodnych. Muszę przyznać że Park Zamkowy należy do jednego z najpięknieszych Parków Miejskich w jakich miałem okazję być. Wy też nie rozczarujecie się tym miejscem. Na koniec przechodzimy obok dużego budynku Pałacu Habsburgów i wracamy do Sułkowic.
Pora na odpoczynek. Choć jestem fanem hamaków i zawsze doceniam, kiedy są do dyspozycji gości, w domu w Sułkowicach najbardziej przypadły mi do gustu wygodne leżaki ogrodowe. Kiedy słońce już tak ostro nie praży, taki chillout z dobrym napojem chłodzącym to bajka. Jeśli przyjedziecie tu z dziećmi, leżąc właśnie na takim leżaku, możecie mieć na oku swoje dzieci, które na pewno chętnie będą korzystały z wielu przygotowanych tu dla nich atrakcji. Zapewne wciągnie ich zabawa w piaskownicy, na zjeżdżalni, huśtawce lub trampolinie.
Kiedy już się ściemni, a noce byłyby trochę chłodniejsze, można napalić w kominku. Z tym ciepłem rozchodzącym się z serca tego domu kuchni, na pewno spędzicie przyjemnie czas. W związku z tym, że to dom z bali, ma dobrą izolację cieplną, a wszechobecne drewno jest właśnie tym, co w „miejscach z duszą” lubię najbardziej.
Bardzo często Gośćmi domu w Sułkowicach są rodziny z dziećmi. Oprócz wspomnianego miejsca do zabaw w domu i ogrodzie, właściciele mają do zaoferowania niebanalną atrakcję. Są nią warsztaty kulinarne z córką gospodarzy. Ola Gądek jest półfinalistką piątej edycji programu MasterChef Junior. Ma świetne wyczucie smaku, absolutny talent do gotowania i pieczenia. Kiedy więc zdecydujecie się na przyjazd do Sułkowic, koniecznie weźcie pod uwagę możliwość skorzystania z tych dodatkowo płatnych warsztatów. Dokładny termin gotowania/pieczenia można umówić po dokonaniu rezerwacji domu poprzez serwis Na Odludziu.
Właściciel domu, Pan Piotr, jest miłośnikiem sportów ekstremalnych. Jego pasją są skoki spadochronowe, Static Line oraz AFF i TANDEM. Dla swoich Gości ma również przygotowaną ofertę skoków w tandemie. Jestem pewien, że niejeden dorosły zdecyduje się na takie niebanalne doświadczenie powietrznej turystyki.
Jak widzicie, niezależnie od tego, czy przyjedziecie tu na krótko lub na dłużej, nie musicie się nudzić. Dla tych z Was, którzy nie chcą poświęcać czasu na gotowanie może zainteresować oferta różnego rodzaju pierogów lub półmisek beskidzki, pełen regionalnych przysmaków. Wspominałem o stylowych dodatkach w chacie. Jest ich całkiem sporo. Być może spodoba się Wam lokalne rękodzieło – łapacze snów i wyroby ze szkła, część z nich możecie również zakupić na miejscu. To efekt pracy zaprzyjaźnionej z właścicielami rękodzielniczki.
Chociaż tym razem nie mógł z nami przyjechać piesek Czarek, Wy możecie spokojnie zabrać Waszego pupila. W Sułkowicach nie tylko będzie mile widziany, ale też na pewno przyjemnie spędzie tu z Wami czas. Dodatkowa opłata za psa wynosi 30 zł/dobę.
Jeśli planujecie przyjazd z dziećmi, warto wiedzieć, że dziecko do 3 r.z. korzysta z pobytu bezpłatnie i nie jest wliczane do łącznej ilości osób w chacie.
Jestem pewien, że zechcecie zobaczyć jeszcze wiele miejsc w okolicy. Jeśli tak, zdecydowanie polecam Wam co najmniej dwa. Pierwsze znajduje się nieco dalej, ale nie będziecie rozczarowani. To Lanckorona. Najlepiej, jeśli postanowicie ją zwiedzić poza weekendem. Pozwoli Wam to nacieszyć się klimatem tego miejsca bez tłumów.
To niewielkie miasteczko o galicyjskim charakterze na pewno się Wam spodoba.
Kolejna miejscówka to Wodospad Roztoki.
A to tylko wybrane lokalizacje, które postanowiliśmy zwiedzić. Jest wiele powodów, żeby wybrać Dom w Sułkowicach na cel swojej podróży. I to tylko od was zależy, czy postanowicie spędzić w tym klimatycznym domu i jego ogrodzie większośc czasu, czy połączycie ten pobyt, tak jak my, ze zwiedzaniem.
Zachęcam Was do odwiedzenia serwisu Na Odludziu, który był partnerem tego artykułu na blogu. Znajdziecie tam mnóstwo świetnych miejsc na swoje udane wyjazdy. I takich właśnie, udanych podrózy w ramach serii Miejsca z dusza serdecznie Wam życzę 🙂
Fajny wpis i potwierdzam, tereny które odpisujesz to piękne miejsca. Ja z rodzicami również podróżuje i zapraszam do obejrzenia mojego bloga.
Mega wpis 🙂